Rynek produktów finansowych jest obecnie bardzo urozmaicony – nie brakuje na nim ofert skierowanych do różnych grup klientów. Daje to duże pole do popisu w zakresie korzystania z usług finansowych niezależnie od posiadanego statusu materialnego.
Źródła zewnętrznego finansowania
W chwili obecnej środki potrzebne do realizowania rozmaitych celów – zarówno krótko- jak i długoterminowych – można pozyskiwać na różne sposoby. Niekoniecznie trzeba bazować na bankach – zwłaszcza, że uzyskanie kredytu nie jest aktualnie prostą sprawą. Pomiędzy stawianymi przez banki wymaganiami a realnymi możliwościami wielu Polaków istnieje ogromna przepaść, co przyczyniło się do wzrostu popularności pożyczek pozabankowych. W polskiej rzeczywistości zadomowiły się one już na dobre.
Do kogo są adresowane?
Mówiąc najogólniej, do tych wszystkich osób, które nie są w stanie uzyskać kredytów w bankach. Przyczyn takiego stanu rzeczy można wymienić sporo, ale najczęstszą jest brak zdolności kredytowej na odpowiednim poziomie. Koszty życia w Polsce są bardzo wysokie – nie da się zaś niestety tego powiedzieć o zarobkach. Wystarczy chociażby porównać wysokość minimalnego i przeciętnego wynagrodzenia w Polsce z pensjami w innych krajach Unii Europejskiej, np. Wielkiej Brytanii, Niemczech czy Francji.
Dlaczego pożyczki pozabankowe?
Niska zdolność kredytowa lub jej brak to nie jedyna przyczyna skłaniająca do korzystania z pożyczek pozabankowych. Bardzo często jest to również brak pozytywnej historii finansowej, co jest efektem nieterminowego spłacania rat kredytowych, posiadania dużej ilości zobowiązań wobec banków czy nałożonego przez sąd tytułu egzekucyjnego. Wszelakie informacje na ten temat znajdują się w Biurze Informacji Kredytowej, gdzie banki weryfikują wszystkie wnioski w sprawie udzielenia kredytu.
Wspomnieć trzeba jeszcze o tym, że do firm pożyczkowych kierują się osoby, które swoje dochody czerpią ze źródeł innych niż umowa o pracę, np. z umowy o dzieło czy zlecenia, a także ci, którzy żadnych źródeł dochodów nie posiadają – czyli bezrobotni. Ktoś, kto nie ma etatu nie jest w oczach banku potencjalnym kredytobiorcą.